Pani Oksana przyjechała do Polski na zaproszenie pracodawcy z nadzieją na legalne zatrudnienie, jednak zamiast tego pracowała „na czarno”. Kobieta mieszkała na terenie gospodarstwa, w którym pracowała wraz z innymi osobami. Kiedy między godzinami pracy kobieta doznała wylewu, pozostali pracownicy niezwłocznie poinformowali szefa. Ten jednak nie zdecydował się na udzielenie pomocy.
Pracodawca miał zawieźć kobietę do szpitala, ale wybrał inne rozwiązanie. Z ustaleń Witolda Horowskiego, konsula honorowy Ukrainy w Poznaniu wynika, że „sparaliżowaną już Oksanę przeniesiono do auta, potem wywleczono z samochodu i położono na ławce. Potem wezwano policję z powodu rzekomego znalezienia osoby pijanej na ulicy”.
Kobieta przeżyła, ale po tak ciężkim schorzeniu wymaga specjalistycznej opieki medycznej. Svitlana Krysa - Ambasady Ukrainy w Warszawie potwierdziła, że do ambasady wpłynęło oświadczenie, w którym pracodawca zadeklarował się pokryć koszty leczenia i dalszą rehabilitację swojej pracownicy.
Pracodawca, który nie udzielił pomocy Ukraińce to stały współpracownik sieci Lidl, który od wielu lat dostarczał do sklepów warzywa. Mężczyzna był także twarzą kampanii reklamowej sklepu, która została już usunięta.
Rolnik na łamach portalu money.pl poinformował, „opis zdarzenia z udziałem Pani Oksany pojawiający się w mediach nie uwzględnia jego bardziej skomplikowanego przebiegu” i dodał, że wylew nie miał żadnego związku z pracą kobiety w gospodarstwie.
(rpf) Krzysztof Przepióra, money.pl