Jak prognozuje Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz, sytuacja hodowców brojlerów kurzych dalej będzie się pogarszać, a ceny skupu będą dynamicznie się obniżać: – Po optymistycznych dla branży drobiarskiej pierwszych miesiącach roku mamy gorszy okres. Źródeł tego pogorszenia można upatrywać w handlu zagranicznym prowadzonym przez UE jako całość. Przede wszystkim drastycznie spadły ceny importu mięsa drobiowego z krajów trzecich. To oznacza, że polski eksport do Europy musi również obniżać ceny bo konkurujemy o ten sam segment odbiorców czyli restauracje i hotele. Druga ważna rzecz, to znaczące ograniczenie popytu przez Brytyjczyków, którzy – przypomnijmy – są jednym z największych polskich partnerów odbierających drób. Po trzecie, w końcu, eksport ze Wspólnoty do innych krajów też spada, co oznacza, że zapotrzebowanie na polskie mięso (będące również przedmiotem reeksportu) obniża się – wylicza Katarzyna Gawrońska, dyrektor Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz.
Analitycy KIPDiP powodów pogorszenia sytuacji hodowców kurcząt rzeźnych w Polsce poszukują w Europie, ponieważ połowa krajowej produkcji jest sprzedawana za granicę, a 8 na 10 eksportowanych z Polski kilogramów drobiu trafia do UE. Tymczasem w najnowszych danych dotyczących unijnego handlu zagranicznego widać także presję konkurencyjną. – Najważniejszą dla polskich eksporterów mięsa informacją z ostatnich dni jest praktyczne zrównanie przywozu mięsa z Brazylii do Europy z poziomami zeszłorocznymi (dotychczas Brazylijczycy tracili w stosunku do minionego roku). Dynamika tego procesu każe się spodziewać, że potentat z Ameryki Południowej będzie systematycznie zwiększał swoją obecność na Starym Kontynencie. W tym kontekście nikogo nie trzeba przekonywać o tym, że to niedobra wiadomość dla polskich eksporterów mięsa drobiowego – zauważa Gawrońska.
Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem na najbliższych kilkanaście tygodni na rynku skupu brojlerów i handlu mięsem kurcząt jest systematyczne pogarszanie sytuacji hodowców oraz zakładów ubojowych. Winę za taki stan rzeczy - oprócz kwestii związanych z aktualnymi wydarzeniami w Unii Europejskiej – będą ponosiły także czynniki sezonowe, które w tym okresie roku tradycyjnie nie sprzyjają branży. W analizach Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz widnieje zastrzeżenie, że przewidywania dotyczące przyszłości mogą się zupełnie nie sprawdzić jeśli na świecie wybuchnie kolejna fala pandemii COVID-19. Co ciekawe, KIPDiP uważa, że dla polskiego drobiarstwa epidemia SARS-Cov-2 jest znacznie bardziej destrukcyjnym wydarzeniem niż grypa ptaków.
(rpf) jp / Źródło: KIPDiP