REKLAMA

Ogromna koncentracja: 2% gospodarstw odpowiada za produkcję 70% trzody chlewnej w UE

Redakcja - Prawo i Finanse
14.02.2022
chat-icon 0

Koncentracja gospodarstw produkujących trzodę chlewną odbywa się w Polsce w wyjątkowo brutalny sposób. W naszym kraju wszystko zmierza w kierunku scenariusza z którym przed laty musiały się zmierzyć kraje takie jak Hiszpania, Niderlandy, Belgia czy Dania.

REKLAMA

Koncentracja gospodarstw produkujących trzodę chlewną odbywa się w Polsce w wyjątkowo brutalny sposób. W naszym kraju wszystko zmierza w kierunku scenariusza z którym przed laty musiały się zmierzyć kraje takie jak Hiszpania, Niderlandy, Belgia czy Dania.

- Jedna z najstarszych grup producenckich w Wielkopolsce, która jeszcze do niedawna skupowała tuczniki od 200 gospodarstw, teraz ma zaledwie 20 dostawców. Pozostali albo zaprzestali produkcji albo przeszli na tucze kontraktowe. Z drugiej strony planowane są inwestycje w fermy przemysłowe o wielkości kilkudziesięciu tysięcy DJP – alarmuje Wielkopolska Izba Rolnicza.

WIR w informacji prasowej odnosi się również do dramatycznej sytuacji w rolnictwie, która w szczególności dotyka średnich gospodarstw rolnych produkujących świnie. Gwałtownie spdająca liczba gospodarstw prowadzących hodowlę trzody chlewnej przekłada się na alrmujące liczby, bowiem ostatnie dostepne dane wskazują, że zeszliśmy już do poziomu poniżej 70 000 stad.

Od końca 2019 roku ilość stad trzody chlewnej w Polsce spadła o ok. 40%, w 2022 roku możemy się spodziewać kolejnego kilkunastoprocentowego spadku. Pogłowie świń jest najniższe od 70 lat. - te liczby obrazują dramatyczny stan polskiej hodowli trzody.

- To co się dzieje w tym sektorze stanowi dobrą ilustrację jak deklaracje Komisji Europejskiej czy Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi mijają się z rzeczywistością. Politycy deklarują wspieranie małych i średnich gospodarstw rolnych a w rzeczywistości, jak podaje Komisja Europejska, 2% gospodarstw w krajach członkowskich produkuje 70% trzody chlewnej – ocenia Wielkopolska Izba Rolnicza, która od sygnalizuje, że od lat dostrzega te zagrożenia, które są szczególnie dotkliwe dla naszego regionu i średniej wielkości gospodarstw rodzinnych.

WIR deklaruje, że wysyła rocznie dziesiątki pism do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, opisując sytuację i proponując sposoby rozwiązania problemu lub odnosząc się do tych proponowanych przez Ministerstwo.

Jednym z nich była kwestia pomocy ogłoszonej a przez MRiRW w postaci dopłaty 1000 złotych do lochy jest ruchem w dobrym kierunku, niemniej jednak jej ograniczenie do prosiąt urodzonych w okresie od listopada 2021 do marca 2022 roku, sprawia, że jest to pomoc doraźna, która nie przyniesie efektu w postaci długoterminowej odbudowy krajowego pogłowia trzody chlewnej.

MRiRW odniosło się do tego zgłoszenia i wskazało, że taka forma pomocy została notyfikowana przez Komisję Europejską i będzie udzielana w ramach pomocy COVID, której obecne ramy czasowe kończą w czerwcu. W ostatnim tygodniu MRiRW ogłosiło, że wnioski o tę pomoc będzie można już składać od 15 lutego br., co stanowi realizację jednego z naszych postulatów.

MRiRW wskazało również inne formy pomocy, z których mogą korzystać producenci trzody chlewnej. Są to między innymi nieoprocentowane pożyczki na spłatę zobowiązań przez gospodarstwa produkujące trzodę chlewną oraz dopłaty do oprocentowania kredytów zaciągniętych przez gospodarstwa, które w wyniku ASF musiały zaprzestać hodowli.

Warto również dodać, że w ostatnich wypowiedziach medialnych minister Kowalczyk zapowiedział możliwość przedłużenia dopłat do loch, jeśli sytuacja się nie poprawi.

W swojej odpowiedzi MRiRW odniosło się również do drugiego postulatu z naszego pisma, dotyczącego zwolnienia rolników z dotrzymywania zobowiązań wynikających z umów dotacyjnych. Ministerstwo po raz kolejny wskazało, że ARiMR podejmuje tutaj indywidualne decyzje w zależności od sytuacji danego rolnika.

Niemniej jednak, biorąc pod uwagę nasze liczne postulaty, ARiMR w ostatnim czasie podjęła prace nad usystematyzowaniem podejścia do stosowania siły wyższej lub nadzwyczajnych okoliczności w związku z występowaniem ASF.

WIR uważa, że mimo podjętych przez ARiMR w ostatnim czasie prac nad usystematyzowaniem podejścia do stosowania siły wyższej lub nadzwyczajnych okoliczności w związku z występowaniem ASF, skuteczne wspieranie sektora trzodowego musi bazować na instrumentach, które dadzą rolnikowi przynajmniej minimalną perspektywę funkcjonowania w stabilnych warunkach. Z ostatnich donosów medialnych wynika, że 7 krajów UE blokuje pomoc unijną dla sektora trzodowego. Są to kraje będące największymi producentami i eksporterami mięsa wieprzowego. Niestety ze względu na koncentrację sektora oraz problem z ograniczeniem eksportu do Chin a także zaszłości historyczne, Komisja Europejska niechętnie spogląda na wspieranie sektora trzodowego. WIR zważając na te ograniczenia ocenia, że można wykorzystać następujące instrumenty takiej pomocy:

- Włączenie tradycyjnych polskich ras, takich jak WBP czy PBZ do grupy ras lokalnych, wspieranych w ramach Krajowego Planu Strategicznego (podobnie jak Złotnicka Pstra, czy Puławska). Jak wskazują badania naukowe, rasy te charakteryzuje unikalna jakość mięsa, którą szczególnie lubią Polacy. To działanie powinno być wsparte dotacjami dla mniejszych zakładów przetwórczych (mają być finansowane z Krajowego Planu Odbudowy) oraz współpracą z sieciami handlowymi, które zmierzają w kierunku dywersyfikacji dostaw i wspierania lokalnych produktów.

- Umożliwienie utrzymywania loch w systemie jarzmowym, w przypadku dopłat do podwyższonego dobrostanu zwierząt. Podwyższony dobrostan zwierząt to furtka, którą chętnie uchyli Komisja Europejska ponieważ wynika ona wprost z jej własnych strategii Bioróżnorodności oraz Od pola do stołu. Przeszkodą w jej wykorzystaniu są funkcjonujące dzisiaj przepisy dotyczące zakazu utrzymywania loch w jarzmach w okresie okołoporodowym. W ocenie WIR, należy te przepisy nieco złagodzić oraz poszukiwać innowacyjnych rozwiązań w zakresie samych stanowisk porodowych.

- Promowanie mięsa z polskich ras na rynku – nie ma nic lepszego niż schabowy pochodzący od polskiej rasy świń odchowanej i utuczonej w podwyższonych warunkach dobrostanu i bez antybiotyków. Tę informację trzeba przekazać konsumentom, szczególnie tym młodszym, którzy jego smaku nie pamiętają., i którzy póki co rezygnują lub ograniczają konsumpcję mięsa, szczególnie wieprzowego. Potrzebna jest tu intensywna promocja i współpraca rolników, przetwórców oraz handlowców. To mięso w sklepie musi być specjalnie oznakowane i droższe od wieprzowiny produkowanej w systemach przemysłowych a rolnik musi mieć uczciwy udział w tej cenie.

Wskazany powyżej model jest trudny, wymaga współpracy wszystkich partnerów i spójnej, długofalowej strategii. Ale takie modele już funkcjonują w Niemczech, Wielkiej Brytanii czy Szwecji. Na taki model musi być gotowy konsument, który musi zapłacić nieco wyższą cenę i wydaje się, że polski konsument zbliża się do tego etapu – jemy mniej mięsa ale lepszej jakości i za to płacimy. Ten model ma też taką zaletę, że jego funkcjonowanie będzie można wspierać z funduszy unijnych, w przeciwieństwie do dużych tuczy przemysłowych.

(rpf) pp / Źródło: WIR

chat-icon 0

REKLAMA

Polecane

Komentarze (0)

Zaloguj się lub załóż konto, Twoja nazwa zostanie automatycznie przypisana do komentarza.

Zamieszczając komentarz akceptujesz regulamin


REKLAMA

Zobacz więcej

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA