Hodowcy trzody w Polsce są zaniepokojeni, bowiem zakłady nie chcą obecnie zmieniać cenników, nadal prowadząc skup po stawkach zeszłotygodniowych, które oficjalnie wyniosły maksymalnie 8,70-8,80 zł za kilogram w klasie E (biała strefa). Mamy więc do czynienia ze stawkami najwyższymi w historii, z drugiej strony rekordowe są również koszty, które nie pozwalają na osiągnięcie zadowalającej opłacalności hodowli świń.
Bartosz Czarniak z Polskiego Związku Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej POLSUS alarmuje, że sytuacja raczej się nie poprawi, bowiem niemieckie portale branżowe informują o chłodniach pełnych mięsa, a ich zapasy pomimo braku przyrostów już w maju, obecnie są większe niż w analogicznym okresie zeszłego roku, co jest sygnałem brak handlu z krajami trzecimi.
- Oznacza to mniej więcej tyle, że zakłady mają jeszcze sporo zapasów z okresów, kiedy cena świni była zdecydowanie niższa i dzięki temu nie czują, że muszą koniecznie podwyższać ceny, aby uzupełnić towar do handlu. Mało tego, otrzymujemy sygnały, ze zakłady zaczynają naciskać na obniżki – ocenia Czarniak, który jest zdziwiony postawą polskich zakładów wobec zmniejszonej produkcji krajowej i bardzo słabego złotego. Czy jest możliwe, aby nadal opłacalne było ściąganie towaru z zachodu przy rosnących kosztach transportu, w jakiej cenie musiałby zostać dokonany taki zakup? W końcu nie jesteśmy w stanie pokryć własnego popytu na wieprzowinę, więc w Polsce raczej nie ma dużych zapasów w chłodniach.
Likwidacja polskiej hodowli trzody chlewnej postępuje, przyczynia się do tego między innymi nadal drogie zboże nadal jest drogie, a jednym z ważniejszych wskaźników opłacalności jest relacja cen świni do ceny zakupu tony zboża. Z takiego wyliczenia wynika, że sprzedając 100 kg mięsa w klasie E, możemy kupić około 620 kg jęczmienia.
- W najlepszym okresie w tym roku, wartość ta wynosiła 710 kg… jak widzimy ciężko u nas z zyskami, które pozwoliłyby nam myśleć spokojnie przy szalejącej wokół inflacji – podsumowuje Bartosz Czarniak.
(rpf) pp / Źródło: POLSUS