REKLAMA

Rolnicy: Programy zapobiegające suszy to fikcja. Rośliny usychają na pniu

Redakcja - Uprawa
09.08.2021
chat-icon 0

sucha gleba opadająca z dłoni na pole

Choć obecnie w wielu miejscach Polski rolnicy zmagają się z nadmiarem wody, to są regiony, w których od miesiąca nie spadła ani jedna kropla deszczu. Wszystko wskazuje na to, że problem suszy w Polsce będzie narastał, jednak wciąż brakuje rzeczywistych i spójnych działań w zakresie rozwiązania tego problemu.

fot. Adobe Stock
REKLAMA
sucha gleba opadająca z dłoni na pole[/caption]

Choć obecnie w wielu miejscach Polski rolnicy zmagają się z nadmiarem wody, to są regiony, w których od miesiąca nie spadła ani jedna kropla deszczu. Wszystko wskazuje na to, że problem suszy w Polsce będzie narastał, jednak wciąż brakuje rzeczywistych i spójnych działań w zakresie rozwiązania tego problemu.

Prognozy niestety wskazują, że nastąpi ciągły proces przesuszania się gleby i zwiększenie zagrożenia suszą. Zatem do obecności suszy będziemy musieli się przyzwyczaić. Szczególnie może to dotyczyć zachodniej i centralnej Polski, zwłaszcza województwa wielkopolskiego oraz Kujaw. Potwierdza to obecna dramatyczna sytuacja na polach w Wielkopolsce, gdzie rośliny usychają na pniu. Dotychczasowe działania wdrożone przez resort rolnictwa na rzecz zapobiegania skutkom suszy przynoszą jednak marne rezultaty.

Ułatwienia w przepisach dotyczące budowy zbiorników retencyjnych, które zaczęły obowiązywać w 2019 r. oraz funkcjonujący od tego samego roku program wsparcia dla rolników w inwestycje w nawadnianie nie cieszą się dużym zainteresowaniem. Potwierdza to ilość wniosków złożonych w 2019 r. i 2020 r. na to działanie - rolnicy złożyli około 1,5 tysiąca wniosków, jednak spośród nich rozpatrzono 1100 wniosków, ale zawarto jedynie 67 umów. Oznacza to, że ponad 1000 wniosków zostało odrzuconych!

Stało się tak ze względu na braki w dokumentacji wymaganej przy składaniu wniosków, co może oznaczać, że procedury w tej kwestii są zbyt skomplikowane. Głównymi przyczynami odmowy przyznania pomocy był m.in. brak dokumentacji budowlanej lub wodnoprawnej, decyzji dotyczących projektu robót geologicznych, decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach, czy błędnie sporządzonych kosztorysów.

Jak zauważa również samorząd rolniczy, obecnie budowa zbiorników retencyjnych o powierzchni do 1000 m3 jest ekonomicznie nieuzasadniona, a kwota dofinansowania na inwestycje w nawadnianie gospodarstwa w wysokości 100 tys. zł nie znajduje zainteresowania ze względu na zbyt wysokie koszty budowy systemów nawadniających. Izby rolnicze we wniosku skierowanym do ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka zaproponowały zwiększenie możliwości budowania zbiorników retencyjnych do 10 000 moraz głębokości do 3 m bez pozwolenia oraz zwiększenia kwoty wsparcia na realizacje inwestycji związanych z budową nawodnień do 300 tys. zł.

Jednak Ministerstwo Infrastruktury nie przewiduje takiej możliwości. Jak uzasadnia w odpowiedzi „z uwagi na zróżnicowanie obiektów mających przeciwdziałać skutkom suszy i różny ich wpływ na stosunki wodne nie ma możliwości zwolnienia korzystania z wód w ramach tych obiektów z obowiązku uzyskania pozwoleń wodnoprawnych. Co istotne, budowa zbiorników o powierzchni do 10 000 m2 (1 ha) ma znaczny wpływ na poziom wód gruntowych i stosunki wodne w obszarze oddziaływania zbiornika, dlatego zbadanie odziaływania inwestycji o takiej skali musi być zapewnione w stosownej procedurze”.

Ponadto, z informacji przekazanych przez Ministerstwo Infrastruktury wynika, że stawy o powierzchni przekraczającej 1000 m2 i nieprzekraczającej 5000 m2 oraz głębokości nieprzekraczającej 3 m od naturalnej powierzchni terenu o zasięgu oddziaływania niewykraczającym poza granice terenu, którego zakład jest właścicielem lub terenu znajdującego się w zasięgu oddziaływania, na który posiada uprzednią pisemną zgodę właścicieli gruntów objętych oddziaływaniem, będą mogły być wykonywane po złożeniu zgłoszenia wodnoprawnego. Natomiast pozwolenia wodnoprawnego będą wymagały stawy o powierzchni powyżej 5000 m2. Jak można się domyślać, dla przeciętnego rolnika takie ułatwienia niewiele jednak zmienią.

Również z opublikowanego w marcu 2021 r. raportu Najwyższej Izby Kontroli wynika, że dotychczasowe działania dotyczące gospodarki wodnej nie były ani konsekwentne, ani spójne. Wciąż brak koncepcji, która zapewniałaby strategiczne i systemowe ujęcie gospodarowania wodą w rolnictwie.

1 stycznia 2018 r. w związku z wymaganą przez Unię Europejską reformą prawa wodnego, zadania dotyczące gospodarowania wodami przejęła (od samorządów, Krajowego Zarządu Gospodarki Wodnej i siedmiu regionalnych zarządów) nowa instytucja - Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie. Podejmowane przez nią działania inwestycyjne oraz związane z utrzymaniem wód i urządzeń wodnych służyły zarówno celom przeciwpowodziowym, jak i przeciwdziałaniu skutkom suszy.

Jednak dopiero na początku 2020 r., w obliczu zagrożenia kolejną suszą w rolnictwie, w PGW WP opracowano Założenia do Programu kształtowania zasobów wodnych, w których przewidziano zadania służące zwiększeniu retencji na obszarach wiejskich. Zaplanowano, że do końca 2022 r. ma być zrealizowanych 148 zadań, z tego 55 inwestycyjnych, mających na celu przywrócenie dwufunkcyjności urządzeń melioracyjnych, służących zarówno gromadzeniu, jak i odprowadzaniu wód z pól i użytków rolnych.

Zaplanowano budowę, odbudowę lub remont 644 urządzeń wodnych (np. jazów, zastawek). Według założeń, objętość retencjonowanych wód ma wzrosnąć o niemal 32,5 mln m3 na obszarze ponad 30 tys. ha gruntów w skali kraju. Łączny koszt tych prac ma wynieść około 157 mln zł. Jednak do dnia zakończenia kontroli NIK (11 września 2020 r.), żadne z tych zadań, poza przygotowaniem pod względem formalno-prawnym, nie zostało zrealizowane.

Susza w polskim rolnictwie nie jest zjawiskiem nowym, ale o ile jeszcze niedawno występowała co pięć lat, w ostatnim czasie obejmuje znaczne obszary kraju już niemal co roku – w 2015, 2016, 2018, 2019, 2020 i w 2021 r. Brak spójnych i systemowych rozwiązań w zakresie występujących niedoborów wody w rolnictwie będzie potęgował problemy w tym zakresie, a rolnicy będą liczyli coraz większe straty w uprawach.

(rup) Julianna Makowska-Pąk / Źródło: KRIR/ NIK

chat-icon 0

REKLAMA

Polecane

Komentarze (0)

Zaloguj się lub załóż konto, Twoja nazwa zostanie automatycznie przypisana do komentarza.

Zamieszczając komentarz akceptujesz regulamin


REKLAMA

Zobacz więcej

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA