REKLAMA

Rośnie popularność żywności bez GMO

Redakcja - Zdrowie
22.05.2021
chat-icon 0

Żywność modyfikowana genetycznie źle się kojarzy konsumentom. Obawiają się oni negatywnego wpływu GMO na zdrowie - przede wszystkim pojawienia się nowych alergenów oraz nasilenia się alergii pokarmowych. Poza tym mają świadomość, że żywność GM jest dostępna zbyt krótko, by móc przewidzieć skutki jej długotrwałego stosowania.

fot. PIM
REKLAMA

Żywność modyfikowana genetycznie źle się kojarzy konsumentom. Obawiają się oni negatywnego wpływu GMO na zdrowie - przede wszystkim pojawienia się nowych alergenów oraz nasilenia się alergii pokarmowych. Poza tym mają świadomość, że żywność GM jest dostępna zbyt krótko, by móc przewidzieć skutki jej długotrwałego stosowania.

GMO to organizmy, których geny zostały celowo zmienione przez człowieka, by uzyskać nowe cechy lub zmienić (np. wyciszyć) dotychczas istniejące. Modyfikacje genetyczne mają na celu m.in. poprawę właściwości agrotechnicznych, dzięki czemu uprawa staje się łatwiejsza, a plony wyższe; poprawę właściwości odżywczych lub przetwórczych poprzez wzbogacenie danego organizmu o witaminy i składniki mineralne (np. stworzenie tzw. złotego ryżu ze zwiększoną zawartością karotenu będącego aktywną formą witaminy A - poprzez wprowadzenie genu żonkila).

Modyfikacje genetyczne mogą mieć na celu także zmniejszenie lub usunięcie substancji niepożądanych w produktach spożywczych (np. pszenica o mniejszej zawartości glutenu - wówczas wycisza się naturalnie występujące geny). Aktywność genu zmniejszono także w pierwszej wprowadzonej do obrotu genetycznie zmodyfikowanej roślinie - pomidorze Flavr Savr (został dopuszczony do sprzedaży w 1994 r. w USA, a w 1997 r. wycofany z rynku). Chodziło o gen odpowiadający za dojrzewanie i mięknięcie, dzięki czemu pomidor dłużej zachowywał świeżość.

Do najczęściej spotykanych modyfikacji genetycznych należą te, które mają dać roślinom odporność na herbicydy, czyli środki ochrony roślin (roślinom dodaje się kopie genu odpowiedzialnego za wytwarzanie enzymów rozkładających herbicydy - przez co stają się na nie odporne). W ten sposób zmodyfikowano np. soję, kukurydzę, rzepak. Najczęściej nadawana jest odporność na herbicyd RoundUp Ready (glifosat). Często spotykanymi modyfikacjami genetycznymi są: odporność na choroby wirusowe i bakteryjne; odporność na szkodniki; odporność na niekorzystne warunki środowiska, np. mróz, suszę.

Konsumenci do GMO podchodzą ostrożnie, gdyż istnieją badania dowodzące negatywnego wpływu genetycznie modyfikowanej żywności na zdrowie zwierząt, choć oczywiście są również badania mówiące, że genetycznie modyfikowane rośliny nie szkodzą zwierzętom (na ludziach takie eksperymenty nie były przeprowadzane). Aby konsumenci mogli dokonać świadomego wyboru, wprowadzony został obowiązek znakowania żywności zawierającej GMO. Jeśli produkt zawiera więcej niż 0,9 % GMO, informacja o tym musi znaleźć się na jego opakowaniu. Inaczej jest w przypadku żywności pochodzenia zwierzęcego. Na opakowaniu nabiału czy mięsa producent nie musi informować, że pasza, którą karmione były zwierzęta zawierała GMO. Może natomiast, jeśli posiada odpowiedni certyfikat, zamieścić informację, że produkt powstał bez stosowania GMO. Oznaczenie „Wyprodukowano bez stosowania GMO" jest zarezerwowane dla produktów pochodzenia zwierzęcego. Natomiast na certyfikowanych produktach roślinnych niezawierających genetycznie zmodyfikowanych organizmów należy szukać znaku graficznego „Bez GMO".

W ostatnich latach żywność bez GMO staje się coraz bardziej popularna wśród konsumentów. Chętnie sięgają oni m.in. po produkty mleczne, wyprodukowane z mleka od krów karmionych certyfikowanymi paszami, niezawierającymi genetycznie zmodyfikowanych organizmów.

- Zainteresowanie paszami niezawierającymi genetycznie zmodyfikowanych organizmów jest duże - ocenia Rafał Tomczyk, właściciel firmy Magia, która posiada certyfikat „Bez GMO" według standardu Polskiej Izby Mleka. - Wynika to z faktu, że coraz więcej mleczarni decyduje się na produkcję bez GMO, a więc ich dostawcy muszą w żywieniu bydła wykluczyć GMO, mogą kupować pasze tylko od certyfikowanych producentów.

Jego zdaniem, produkcję bez GMO warto wypromować, stworzyć popularną markę. Na razie bowiem ceny certyfikowanych produktów nie są wyższe, a producenci mleka muszą ponosić większe koszty na zakup pasz. Jak wiadomo zdecydowana większość światowych upraw soi będącej podstawowym źródłem białka w paszach dla zwierząt to GMO. Za soję z upraw konwencjonalnych trzeba zapłacić więcej.

Kampania „Wolne od GMO" realizowana jest przez Polską Izbę Mleka i sfinansowana z Funduszu Promocji Mleka.

(rpf) kp / Źródło: Polska Izba Mleka

chat-icon 0

REKLAMA

Polecane

Komentarze (0)

Zaloguj się lub załóż konto, Twoja nazwa zostanie automatycznie przypisana do komentarza.

Zamieszczając komentarz akceptujesz regulamin


REKLAMA

Zobacz więcej

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA