REKLAMA

Stosowanie probiotyków poprawia jakość tuczu trzody

Redakcja - Zwierzęta
27.03.2018
chat-icon 0

W gospodarstwie hodowlanym Jacka Waszczykowskiego z Łaznowa w woj. łódzkim znajduje się ponad 60 loch rasy PIC, których prosięta są przeznaczane na tucz. Stado w ponad 80-ha gospodarstwie jest są pojone i karmione specyficzną wodą i paszą - z dodatkiem probiotyków.

fot. Paweł Pąk
REKLAMA

W gospodarstwie hodowlanym Jacka Waszczykowskiego z Łaznowa w woj. łódzkim znajduje się ponad 60 loch rasy PIC, których prosięta są przeznaczane na tucz. Stado w ponad 80-ha gospodarstwie jest są pojone i karmione specyficzną wodą i paszą - z dodatkiem probiotyków.

– Probiotyki stosuję na dwa sposoby: jako dodatek do paszy lub wody w celu doprowadzenia do optymalizacji trawienia i zasiedlenia układu pokarmowego pożyteczną mikroflorą oraz to co robimy w naszym gospodarstwie - zasiedlenie chlewni i wybiegu pożytecznymi mikroorganizmami, dzięki czemu w otoczeniu zwierząt wprowadza się harmonię mikrobiologiczną, ogranicza infekcje i co z tym związane ogranicza choroby - wyjaśnia hodowca.

Aby uzyskać pełny efekt zastosowania efektywnych mikroorganizmów w hodowli, należy dbać zarówno o podawanie do spożycia jak i mikrobiologiczną dezynfekcję.

– Jeśli chodzi o prosięta ogólnie mówiąc dzięki równowadze w przewodzie pokarmowym, zmniejszamy ilość stanów chorobowych układu trawiennego i związane z tym ograniczenie upadków - wylicza Jacek Waszczykowski. Oprócz tego dzięki stabilnej mikroflorze brak problemów biegunek wywołanych bakteriami chorobotwórczymi i lepsze dzienne przyrosty masy ciała.

Poza tym przy zastosowaniu probiotyków jest znacznie krótszy cykl tuczu, łatwiejsze odsadzanie prosiąt oraz więcej prosiąt odsadzonych od lochy. 

Połączenie stosowania efektywnych mikroorganizmów w żywieniu i w higienizacji obiektu hodowlanego skutkuje redukcją szkodliwych gazów jakimi są amoniak i siarkowodór.

Substancje te są wiązane przez bakterie głównie w ściółce i w każdym środowisku w którym dojdzie do zasiedlenia - mówi Norbert Waszczykowski syn hodowcy. W oborniku i gnojowicy zostają zatrzymane procesy gnilne a zapoczątkowana zostaje fermentacja niskotemperaturowa. Amoniak i siarkowodór nie ulatniają się ograniczając przykre zapachy a w gnojowicy nie tworzy się kożuch i jest ona jednorodna. Do oprysku chlewni stosuję 20% roztwór probiotyk.

Gospodarstwo z Łaznowa jest nastawione na efektywną produkcję tuczu.

– 

Dzięki probiotykom jest lepsze wykorzystanie paszy, regularne stosowanie obniża znacząco koszty weterynaryjne, knury są zdrowsze i uzyskują lepsze wyniki reprodukcyjne i co kluczowe bakterie zakwaszają treść pokarmową, dlatego zrezygnowaliśmy z zakwaszaczy w mieszankach - dodaje Norbert Waszczykowski.

Po osiągnięciu pewnej stabilizacji mikrobiologicznej wystarczy dodawać tylko 1l probiotyku na 5m3 gnojowicy raz na 4-6 tygodni. Jeśli mikroorganizmy w niewystarczającym stopniu zasiedliły zbiornik, to po opróżnieniu pozostałą ilość zaszczepia się probiotyk w ilości 1l na 1-2 m3 pojemności zbiornika.

– 

Proces rozkładu objawia się tym, że gnojowica zaczyna kipieć i przestaje tworzyć się w niej powierzchniowa warstwa kożucha oraz szlamu dennego, a całość jest uwodniona i łatwa do zastosowania na polu. W przypadku zbiorników otwartych, znajdujących się poza budynkami chlewni dawkę probiotyku zwiększa się o 50 do 100% - mówi Jacek Waszczykowski.

Wreszcie w przypadku loch, hodowca zauważa mniejszą zachorowalność i lepszą jakość mleka.

Dzięki właściwościom probiotycznym zawartych żywych szczepów bakterii układ odpornościowy jest stymulowany, wzrasta ilość przeciwciał we krwi i odporność na infekcje i brak zatwardzeń po porodach. Stosowanie probiotyków wpływa na zasiedlenie układu pokarmowego loch pożyteczną mikroflorą, która jest przekazywana prosiętom ssącym, a jednocześnie hamuje przekazywanie mikroflory patogennej(np. E.coli, Salmonella).

Jacek Waszczykowski podkreśla duże znaczenie probiotyków dla neutralizacji mykotoksyn.

Zagrożenie mykotoksynami w hodowli i tuczu jest znaczącym problemem dla hodowców a jednocześnie mocno lekceważonym. Karmienie zwierząt mieszankami porażonymi przez patogeny grzybowe prowadzi do obniżenia produkcyjności i kondycji zdrowotnej świń. Powoduje uszkodzenia wątroby i rozregulowuje układ odpornościowy zwierząt obniżając ich naturalną odporność oraz zakłócają rozród.

Hodowca dwutorowo neutralizuje mykotoksyny w paszach.

– 

Pierwszym są drożdże Saccharomyces Cerevisiae, które posiadają zdolność ich wyłapywania, a następnie są wydalane z nie strawionymi ścianami komórkowymi tych mikroorganizmów. Drugim są bakterie z grupy Lactobacillus, które rozkładają toksyny w przewodzie komórkowym zanim dojdzie do zatrucia i uszkodzenia organizmu - podsumowuje Jacek Waszczykowski.

Hodowca ma również dobrze zbilansowaną paszę, co powoduje, że dawki probiotyku zalecane do fermentacji obornika i gnojowicy zmniejsza co najmniej o połowę.

(rzw) Tomasz Kodłubański

chat-icon 0

REKLAMA

Polecane

Komentarze (0)

Zaloguj się lub załóż konto, Twoja nazwa zostanie automatycznie przypisana do komentarza.

Zamieszczając komentarz akceptujesz regulamin


REKLAMA

Zobacz więcej

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA