Zgłoszenie o pożarze budynku gospodarczego w miejscowości Masłomęcz (województwo lubelskie, powiat hrubieszowski, gmina Hrubieszów) wpłynęło 18 kwietnia 2024 roku o godzinie 3:23 do Stanowiska Kierowania Komendanta Powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Hrubieszowie.

Przybyłe na miejsce zdarzenia pierwsze zastępy strażaków zastały palący się murowany budynek, którego ściany działowe były wykonane z konstrukcji drewnianej. Druhowie zajęli się gaszeniem płonącego budynku, podali też prąd wody na sąsiednie zabudowania.

- Po ugaszeniu przystąpiono do wynoszenia na zewnątrz tlących się elementów wyposażenia oraz drewnianych elementów konstrukcji budynku. Miejsce pożaru sprawdzono kamerą termowizyjną pod kątem ewentualnych zarzewi ognia, których nie stwierdzono – relacjonuje st. kpt. Marcin Lebiedowicz z KP PSP w Hrubieszowie.

Interwencja trwała ponad 1,5 godziny. Straty zostały wstępnie oszacowane na 200 tysięcy złotych. W działania brała udział Policja, Jednostka Ratowniczo Gaśnicza Hrubieszów, OSP KSRG Teptiuków, OSP Czerniczyn, w tym 17 strażaków.

(rpf) Źródło: KP PSP w Hrubieszowie

Przemieszczając się pojazdami rolniczymi po drogach publicznych, wolniej od pozostałych uczestników ruchu drogowego, często są narażeni na różnego rodzaju zdarzenia drogowe.

12 kwietnia 2024 roku tuż przed południem do dyżurnego Komendy Powiatowej Policji w Ostrowi Mazowieckiej wpłynęło zgłoszenie wypadku drogowego na drodze krajowej nr 60.

Przybyli na miejsce zdarzenia policjanci ustalili wstępnie, że 41-latek z województwa podlaskiego, kierujący samochodem dostawczym marki Renault wykonując nieprawidłowo manewr wyprzedzania doprowadził do zderzenia z jadącym w tym samym kierunki ciągnikiem rolniczym marki Ursus.

Kierujący traktorem 65-latek z powiatu ostrowskiego, ze względu na poniesione obrażenia został przewieziony do szpitala. Badanie alkomatem obu kierujących nie wykazało obecności alkoholu w organizmie. Ze względu na czynności wykonywane przez policjantów ruchu drogowego i kryminalnych, przez dłuższy czas występowały utrudnienia na odcinku drogi, gdzie doszło do wypadku.

(rpf) Źródło: KPP Ostrów Mazowiecka

Jednym z najniebezpieczniejszych i zarazem niszczycielskich zdarzeń, które mogą się przytrafić, jest pojawienie się ognia.

Zgłoszenie o pożarze ciągnika rolniczego w miejscowości Lenarczyce (województwo świętokrzyskie, powiat sandomierski, gmina Obrazów) wpłynęło 9 kwietnia 2024 roku do Stanowiska Kierowania Komendanta Powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Sandomierzu.

Przybyłe na miejsce zdarzenia zastępy Straży Pożarnej zastały płonący ciągnik rolniczy z podpiętym opryskiwaczem sadowniczym znajdujący się w sadzie owocowym. Strażacy zabezpieczyli miejsce zdarzenia i ugasili pojazd. Działania strażaków polegały również na wykonaniu sorpcji płynów eksploatacyjnych, które wyciekły z ciągnika.

(rpf) Źródło: KP PSP Sandomierz

Jednak, aby możliwe okazało się skorzystanie z takiej opcji, musimy spełnić szereg wymogów wynikających z tej formy ubezpieczenia. Co warto na ten temat wiedzieć? Tego można dowiedzieć się w przygotowanym przez nas artykule.

Jak przejść na KRUS? Praktyczne porady

Ubezpieczeniu w KRUS-ie możemy podlegać jedynie jako rolnicy, prowadzący osobiście i na własny rachunek działalność rolniczą związaną z prowadzeniem swojego gospodarstwa rolnego. Z takiej opcji mogą również skorzystać inni domownicy, czyli osoby, które ukończyły 16 lat i pozostają z nami we wspólnym gospodarstwie domowym bądź zamieszkują na jego terenie.

Ubezpieczenie KRUS i warunki związane z jego otrzymaniem są podstawowym aspektem, o którym musimy pamiętać, jeśli zależy nam na wprowadzeniu zmiany. Przede wszystkim powinniśmy posiadać na własność minimum hektar gruntu rolnego odpowiedniej klasy, a także zadbać o wyrejestrowanie prowadzonej dotychczas działalności gospodarczej. Taki krok jest równoznaczny z zaprzestaniem opłacania składek ZUS, dlatego nie możemy go w żaden sposób zbagatelizować.

Ubezpieczenie KRUS - warunki przejścia

Po zgłoszeniu się do KRUS musimy przynajmniej przez 3 lata opłacać składkę w określonej dla rolników wysokości oraz zrezygnować z zatrudnienia na etacie w czasie wspomnianym w artykule. Nie możemy również prowadzić własnej działalności gospodarczej, a jedną dostępną dla nas opcją jest zatrudnienie w ramach umowy o dzieło, która nie jest w żaden sposób oskładkowana. Po spełnieniu omówionych przez nas wymagań będziemy mogli utrzymać ubezpieczenie w KRUS-ie i korzystać ze związanych z tym udogodnień.

Przejście z ZUS na KRUS - co warto wiedzieć?

Gdy uda nam się osiągnąć zamierzony cel i przejść z ZUS na KRUS, powinniśmy pamiętać o kilku istotnych szczegółach, dzięki którym będziemy mogli nadal podlegać pod wybraną formę ubezpieczenia. W głównej mierze należy zadbać o złożeniu specjalnego oświadczenia do instytucji, na co mamy dwa tygodnie od rozpoczęcia działalności w KRUS-ie.

Co więcej, musimy prowadzić działalność rolniczą albo pracować w gospodarstwie rolnym o powierzchni co najmniej 1 hektara. Nie możemy również być pracownikami oraz pozostawać w stosunku służbowym czy mieć ustalonego prawa do renty bądź emerytury, a także do innych świadczeń wynikających z ubezpieczenia społecznego.

Ile wynosi KRUS?

Uchwałą nr 20 Rady Ubezpieczenia Społecznego Rolników z dnia 23.11.2023 roku ogłoszono wysokość miesięcznej składki na bezpieczenie chorobowe, wypadkowe i macierzyńskie na pierwszy kwartał 2024. Według komunikatu Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego od stycznia bieżącego roku nie ulega zmianie sposób pobierania zaliczek na podatek dochodowy, a także składki na ubezpieczenie zdrowotne.

W przypadku świadczeń emerytalno-rentowych, ale również rodzicielskiego świadczenia uzupełniającego miesięczna zaliczka na podatek dochodowy to 0 złotych, gdy nasze świadczenia nie przekraczają 2500 miesięcznie, 12% uzyskanego w danym miesiącu świadczenia, pomniejszone o 300 zł. Ponadto 12% świadczenia w przypadku wystąpienia o niepomniejszenie zaliczki o kwotę, która zmniejsza podatek, a także 32% kwoty przekroczenia, zmniejszone o 300 zł, co dotyczy dochodu przekraczającego świadczenia powyżej 120 000 złotych.

(rpf)

Od wydania premierowego egzemplarza modelu 6100 minęło w tym roku już 28 lat, ale ciągnik ten cały czas robi wrażenie i jeżeli wyobrazilibyśmy sobie, że mamy obecnie rok 1991, to śmiało moglibyśmy mówić o wielkim hicie.

Valmet 6100 był pierwszym ciągnikiem fińskiego producenta, który trafił na rynek niemiecki. Pierwszym właścicielem tego modelu w Niemczech była rodzina Nussbeck, która kupiła ciągnik 28 lat temu i do dziś używa go w swoim gospodarstwie.

Między innymi dlatego podczas targów Agritechnica 2017 w Hanowerze, na stoisku Valtry można było zobaczyć ten właśnie model, który jest własnością rodziny Nussbeck.

Jak widać ciągnik na pierwszy rzut oka wyróżniał się przede wszystkim bardzo nowoczesnym, jak na tamte czasy wyglądem. Największym atutem fińskiego ciągnika były jednak wysokie parametry silnika.

Zamysłem producentów było stworzenie silnej i wydajnej maszyny, która z powodzeniem obsługiwałaby duże i średnie gospodarstwa, a posiadający 80 KM model 6100, potrafił sprostać tym oczekiwaniom.

Valmet 6100 był swego czasu obiektem pożądania wielu rolników i do dnia dzisiejszego posiada liczne grono fanów.

Dane techniczne ciągnika rolniczego Valmet 6100:
Lata produkcji: 1991 -194
Moc: 79 KM
Prędkość maksymalna: 40 km/h
Typ: 320 DS
Pojemność: 3299 cm3
Cylindry: 3
Chłodzenie: Ciecz
Układ wtryskowy: Mechaniczny
Biegi: 12 do przodu, 12 do tyłu
Rewers: Mechaniczny
Napęd: 4x4
Układ kierowniczy: Hydrauliczny
Udźwig maksymalny TUZ: 4500 kg
WOM: Niezależny, zależny
Wyjścia hydrauliki zewnętrzne: 6
Wydatek hydrauliki zewnętrznej: 70
Prędkości WOM: 1000 / 540
Długość (bez obciążników): 430 cm
Wysokość razem z kabiną: 269 cm
Rozstaw osi: 213 cm
Rozstaw osi: 213 cm
Masa bez obciążników: 4000 kg
Promień skrętu: 8 metrów
Kabina: Poziom hałasu: 72dB, szyberdach, fotel obracalny 180 stopni

(rtr) KP

Zgodnie z powyższym Polska złożyła do WOAH deklarację o odzyskaniu statusu kraju wolnego od wysoce zjadliwej grypy ptaków (HPAI) u drobiu.

O złożeniu do Światowej Organizacji Zdrowia Zwierząt (WOAH) deklaracji o odzyskaniu statusu kraju wolnego od wysoce zjadliwej grypy ptaków (HPAI) u drobiu z dniem 5 kwietnia 2024 roku poinformował Główny Lekarz Weterynarii.

Deklarację złożono ze względu na zakończenie procedur likwidacji ognisk wysoce zjadliwej grypy ptaków u drobiu stwierdzonych na terytorium Polski w okresie od 7 grudnia 2023 r. do 2 marca  2024 r.

Główny Lekarz Weterynari zaznacza, że wszystkie procedury zwalczania (stamping-out policy), przewidziane w przypadku wystąpienia wysoce zjadliwej grypy ptaków u drobiu, w tym uśmiercanie ptaków, unieszkodliwianie zwłok padłych i zabitych paków, oczyszczanie i dezynfekcję, zostały wdrożone przez polskie służby weterynaryjne.

Dodatkowo wokół ognisk choroby ustanowiono obszary objęte ograniczeniami, na których obowiązywały restrykcje. GLW zapewnia, że Polska, jako państwo członkowskie Unii Europejskiej realizuje program nadzoru grypy ptaków w gospodarstwach utrzymujących drób oraz u dzikich ptaków.

Na terytorium Polski nie obowiązują ograniczenia w przemieszczaniu drobiu, mięsa i produktów drobiowych wynikające z procedur zwalczania grypy ptaków u drobiu – podsumowuje Główny Lekarz Weterynarii.

(rzw) Źródło: GIW

Rodzina robotów gruntownie sprzątających iRobot charakteryzuje się smukłym kształtem, bez wystającej na środku urządzenia "wieży". Co dzięki temu zyskują i jaka technologia kryje się za ich działaniem?

Rodzina robotów gruntownie sprzątających iRobot charakteryzuje się smukłym kształtem, bez wystającej na środku urządzenia "wieży". Co dzięki temu zyskują i jaka technologia kryje się za ich działaniem?

"Dlaczego inne roboty mają wystająca kamerę na środku a Wy tylko z przodu?" - to pytanie często zadawane przez osoby planujące kupić robota sprzątającego. To bardzo ciekawe zagadnienie. iRobot postawił po prostu na inne rozwiązania, które są bezpieczniejsze dla użytkownika. Roboty Roomba faktycznie mają kamerę, wiele konkurencyjnych urządzeń wykorzystuje zaś LIDAR. Można go nazwać "laserowym radarem". Urządzenie wysyła wiązki promieni laserowych i mierzy ich odbicie. Dzięki temu orientuje się w przestrzeni… ale nie każdej.

LIDAR wykorzystuje światło lasera do pomiaru odległości i tworzenia trójwymiarowych map otoczenia. "Wystająca kamera" nie jest w rzeczywistości obiektywem, mieszczą się w niej emiter i odbiornik oraz konwerter wiązek laserowych.

To ciekawa i przydatna technologia, ale ma swoje ograniczenia. Roboty sprzątające w nią wyposażone nie widzą wszystkiego i nie widzą tak dobrze, jak obiektyw kamery. Promienie lasera nie odróżniają na przykład ściany od zasłony, w związku z czym uznają kotary czy narzuty za nieprzekraczalne granice. Nie wjadą więc pod ścianę przy oknie, bo zastopuje je zasłonka. Pokona je też zwisająca z łóżka czy kanapy narzuta. W efekcie kilka miejsc w domu nie zostanie wyczyszczonych.

Lasery gubią się także w kontakcie z lustrem. Nie rozpoznają go jako przeszkody, więc potrafią wjechać w nie z pełnym impetem. Tymczasem w wielu mieszkaniach mamy lustra sięgające podłogi czy szafy przesuwne z lustrami na skrzydłach. W tych przypadkach LIDAR może je po prostu uszkodzić.

Kolejnym problemem robotów wyposażonych w LIDAR jest ich rozmiar. Wystająca z nich "wieża" znacznie ogranicza ich możliwości, bo takie urządzenia po prostu nie mieszczą się pod wieloma domowymi sprzętami i meblami.

Trzeba też zauważyć, że system LIDAR jest bardzo skomplikowany. Nadajnik, detektor i pozostały osprzęt to urządzenia bardzo precyzyjne, czułe i drogie.

Tych ograniczeń nie mają roboty wyposażone w kamery. Kamera wysokiej rozdzielczości jest mikroskopijna i można ją umieścić na obudowie robota. Skomplikowane obliczenia to zadanie dla oprogramowania sterującego. Kamera działa inaczej, niż LIDAR: widzi obiekty takimi, jakie są.

Dzięki algorytmom rozpoznaje porzucone ubrania, buty, kapcie, kable, nie zmyli jej zasłonka czy lustro. Niewielka wysokość sprawi, że bez problemu wjedzie pod większość łóżek i kanap.

Często powtarzanym argumentem zwolenników nawigacji opartej na LIDAR-ze jest to, że działa ona niezależnie od oświetlenia, również w całkowitej ciemności. A kamera potrzebuje światła. Tak, potrzebuje, to prawda. Dlatego roboty sprzątające Roomba mają własne światła LED, które włączają w razie potrzeby.

To kwestie czysto praktyczne, ale nie można nie wspomnieć o bezpieczeństwie. Nie jest tajemnicą, że urządzenia wyposażone w LIDAR tworzą sobie własne mapy pomieszczeń. Co się z nimi dzieje? W przypadku urządzeń chińskich producentów nie można mieć pewności, że nie trafiają do rządowych baz danych.

Nie wiadomo więc, czy nasze dane nie wyciekną i czy ktoś ich nie wykorzysta w niecnych celach. Zakres tych danych nie jest zresztą sprecyzowany. Kilka lat temu naukowcy udowodnili, że robota sprzątający wyposażony w LIDAR może nagrywać dźwięki z otoczenia, co czyni go świetnym sprzętem szpiegowskim.

Z kolei roboty sprzątające iRobot, znane z innowacyjności i zaawansowanych technologii, zamiast sytemu LIDAR korzystają z kamery lokalizacyjnej iAdapt® do wyznaczenia rozkładu domu.

Kamera ta nie nagrywa materiału wideo, nie tworzy zdjęć mieszkania. Jak więc działa kamera? Robi ona zdjęcia przeszkód w domu i za pośrednictwem aplikacji iRobot Home przesyła je do użytkownika. Nie musimy się więc martwić o to, że firma iRobot ma zdjęcia naszego mieszkania. Nie ma, one nie mogą więc zostać udostępnione stronom trzecim lub wykradzione.

Dane zbierane przez roboty Roomba są chronione, a z funkcji zbierania zdjęć przeszkód można łatwo zrezygnować w ustawieniach aplikacji. Nie jest to jednak zalecane, gdyż ich gromadzenie wspiera proces uczenia maszynowego. Roboty dostają więc coraz lepsze i wydajniejsze algorytmy, co przyczynia się do jeszcze dokładniejszego sprzątania. Regularne aktualizacje oprogramowania urządzeń pomagają zarówno w ulepszaniu działania robota, jak i wysokiego poziomu jego bezpieczeństwa.

Warto też pamiętać, że po udzieleniu zgody na przesyłanie danych, użytkownik ma prawo w dowolnym momencie usunięcia z bazy danych zarówno najnowszych zdjęć, jak i całej ich historii.

Te wszystkie cechy sprawiają, że urządzenia iRobot są jednocześnie wydajne i bezpieczne. Posiadają zresztą certyfikatu TÜV SÜD - prestiżowej niemieckiej organizacji, która dokładnie bada i ocenia produkty pod kątem bezpieczeństwa użytkowania i ochrony danych.

(rw) Artykuł sponsorowany

Zgłoszenie o wypadku na drodze wojewódzkiej numer 538 w Goczałkach (województwo kujawsko-pomorskie, powiat grudziądzki) wpłynęło 10 kwietnia o godzinie 9.55 do stanowiska kierowania Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Grudziądzu.

Na miejsce wypadku skierowano kilka zastępów straży pożarnej, które zastały dwa zniszczone pojazdy: samochód osobowy BMW oraz ciągnik rolniczy Case IH - oba z rozbitymi przednimi częściami nadwozia.

Na szczęście pomimo poważnych uszkodzeń pojazdów w kolizji tej nikt nie ucierpiał. Ze wstępnych ustaleń pracujących na miejscu wypadku policjantów wynika, że podczas wykonywania manewru wyprzedzania przez kierowcę osobówki, kierujący ciągnikiem skręcił nagle w lewo. Doszło do zderzenia pojazdów.

Portal internetowy TVP3 Bydgoszcz podaje, że kierujący ciągnikiem rolniczym nie przyznał się do winy, a sprawę będzie wyjaśniać sąd. W wyniku przeprowadzonej kontroli dokumentów okazało się, że kierujący ciągnikiem nie miał uprawnień do prowadzenia ciągnika w zestawie z wozem asenizacyjnym. Posiadał uprawnienia do jazdy samym traktorem – bez przyczepy.

Na miejscu działały zastępy Ochotniczej Straży Pożarnej ze Szronowa oraz Łasina oraz Strażacy z Jednostki Ratownictwa Gaśniczego nr 1 z Grudziądza. Droga była nieprzejezdna przez 1,5 godziny.

(rpf) Źródło: KM PSP Grudziądz