REKLAMA

Zalew ukraińskiego zboża. Jak rząd chce rozwiązać problem niekontrolowanego importu ze wschodu?

Michał Ziemski
24.12.2022
chat-icon 0

W kilku wschodnich województwach odbyły się liczne protesty rolnicze przeciwko niekontrolowanemu importowi żywności z Ukrainy. Polski minister rolnictwa deklaruje wspólne konsultacje ze swoim ukraińskim odpowiednikiem. Przyjęte rozwiązania mają ułatwić tranzyt zboża przez Polskę i ulżyć rodzimym producentom płodów rolnych.

fot. Adobe Stock
REKLAMA

W kilku wschodnich województwach odbyły się liczne protesty rolnicze przeciwko niekontrolowanemu importowi żywności z Ukrainy. Polski minister rolnictwa deklaruje wspólne konsultacje ze swoim ukraińskim odpowiednikiem. Przyjęte rozwiązania mają ułatwić tranzyt zboża przez Polskę i ulżyć rodzimym producentom płodów rolnych.

Polityka rządu, która miała wspierać Ukrainę w walce z najeźdźcą, obróciła się przeciwko niemu. Ofiarą bezcłowego importu jest przede wszystkim branża rolnicza oraz rynki zbóż w Polsce, w Rumunii oraz w Bułgarii.

Seria protestów we wschodniej Polsce

Jeszcze nie umilkły echa po “Zgromadzeniu Polskiej Wsi”, a rząd ponownie został zmuszony do zajęcia się problemami polskich rolników. Tym razem sprawa jest naprawdę paląca, ponieważ wielu producentów zbóż nie ma możliwości sprzedaży swoich wyrobów. Ponad 100 tysięcy hektarów kukurydzy wciąż zalega na polach, ponieważ ich zbiory mogą okazać się nieopłacalne. W tej sytuacji nie warto jest konkurować z tanią, ukraińską kukurydzą. Ta kwestia nie dotyczy tylko tej rośliny, ale także kilku innych zbóż, w tym pszenicy, wyrobów z mąki, paszy, a nawet drobiu.

W ostatnim tygodniu tuż przed świętami odbyły się liczne protesty rolników w aż 3 województwach - podlaskim, lubelskim i świętokrzyskim. Przedstawiciele branży domagają się wprowadzenia zaporowych ceł na wszystkie produkty żywnościowe z Ukrainy, obowiązku kaucji dla importerów oraz skupu ziaren kukurydzy w trybie interwencyjnym.

Co w tym czasie robi minister rolnictwa?

Henryk Kowalczyk, obecny minister rolnictwa stara się rozwiązać ten problem u swojego odpowiednika w Kijowie. W rozmowie z ukraińskim ministrem - Mykołą Solskim - wyraził potrzebę kontroli wszystkich gatunków zbóż, jakie wjeżdżają ze wschodu przez polską granicę. Kowalczyk obiecał na Twitterze ułatwienie tranzytu zboża, które ma być przesyłane dalej – poza polski rynek. Jak się wyraził: “w tym tygodniu będzie wdrożony pewien mechanizm regulujący, tak żeby te skutki były jak najmniej odczuwalne dla rolników”.

Tymczasem rolnicy tracą już cierpliwość. Gotowość do otwartego strajku ogłosiła rolnicza “Solidarność "oraz Krajowa Rada Izb Rolniczych, czyli organizacje, które są znane z mocno ugodowego charakteru.

Poparcie zadeklarował także aktywny ostatnio europoseł i komisarz Unii Europejskiej ds. rolnictwa - Janusz Wojciechowski. Wyraził swoje zrozumienie i poparcie dla polskiego rządu, jeśli ten będzie zabiegał o ograniczenie bezcłowego importu żywności z Ukrainy. Jego stanowisko jest przeciwne unijnej polityce rolnej, która otworzyła się bardzo szeroko na sprowadzanie płodów rolnych ze wschodu.

Komisja Europejska jest nadal gotowa wspierać państwo ukraińskie poprzez instrumenty liberalizacji handlu. Nawet sam rzecznik komisji UE ds. Rolnictwa wypowiedział się w tonie przyjaznym dla Ukrainy. Według jego słów “komisja ma nadal wspierać Ukrainę i jej rolnictwo w uprawie zbóż oraz roślin oleistych, które są niezbędne dla świata”. Oznacza to działania wspierające import, przesyłanie płodów rolnych i przedsięwzięcia typu Black Sea Grains.

Przekonanie organów Unii Europejskiej do zmiany tej polityki będzie bardzo trudne dla polskiego rządu, a wręcz niemożliwe. Od dawna rząd nie potrafi uzyskać z Brukseli środków, które miały trafić do Polski w ramach Krajowego Planu Odbudowy (KPO). Nadal trwają przepychanki o kwestie “praworządności” i kontroli nad polskim wymiarem sprawiedliwości. Sprawa ukraińskiego importu może stać się kolejnym kamyczkiem niezgody w ogródku trudnych relacji między Polską, a Unią Europejską.

Kto jest winien całej tej sytuacji?

Jak na ironię, to właśnie polski rząd jest współwinny obecnej sytuacji. Jednocześnie występuje jako aktywny podmiot, który chce znaleźć rozwiązanie problemu, do którego sam się przyczynił. To właśnie Polska i jej władze czynnie uczestniczyły jako lobbysta w ułatwianiu importu z terenu Ukrainy. Pomoc w tej formie miała przede wszystkim wspierać działania kraju, który został napadnięty przez Rosję.

To nikt inny jak polscy politycy próbowali zawstydzać władze zachodniej Europy za brak empatii i pomocy w stosunku do uchodźców z Ukrainy. Szkoda, że przy tym wszystkim nie pomyśleli o interesach polskich obywateli i jednej z najbardziej kluczowych branż polskiej gospodarki.

O ile samo ułatwienie importu żywności przez polskie terytorium nie stanowiłoby żadnego problemu, to już psucie własnego rynku nie jest najlepszą strategią polskiego rządu. Zwłaszcza u progu nowego roku, w którym ma dojść do rozstrzygnięcia demokratycznych wyborów.

Jak zmieniła się wartość ukraińskiego importu do krajów UE?

Zgodnie z danymi niemieckiego portalu rolniczego – Agrarheute.de - import żywności z Ukrainy rośnie coraz dynamiczniej. W ciągu dwóch letnich miesięcy w 2022 roku import kukurydzy ze wschodu wzrósł ponad trzykrotnie w stosunku do podobnego okresu w latach poprzednich. Najbardziej zwiększyła się ilość importu słonecznika, która wzrosła aż 35 krotnie w relacji do wartości z roku 2021. Najwięcej ukraińskich płodów rolnych trafia do 3 krajów tzw. “nowej Unii”, czyli do Rumunii, Bułgarii i właśnie do Polski.

(rpf) Michał Ziemski

chat-icon 0

REKLAMA

Polecane

Komentarze (0)

Zaloguj się lub załóż konto, Twoja nazwa zostanie automatycznie przypisana do komentarza.

Zamieszczając komentarz akceptujesz regulamin


REKLAMA

Zobacz więcej

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA