REKLAMA

Rolnicy ze Stowarzyszenia Oszukana Wieś są zawiedzeni i pytają: To wobec tego co Pan minister robi na tym stanowisku?  

Redakcja - Prawo i Finanse
18.02.2023
chat-icon 0

Rolnicy ze stowarzyszenia Oszukana Wieś po raz kolejny przed kilkoma dniami protestowali przeciwko niekontrolowanemu napływowi zbóż z Ukrainy, blokując ponownie dojazd do polsko-ukraińskiego przejścia granicznego.

fot. facebook / Oszukana Wieś
REKLAMA

Rolnicy ze stowarzyszenia Oszukana Wieś po raz kolejny przed kilkoma dniami protestowali przeciwko niekontrolowanemu napływowi zbóż z Ukrainy, blokując ponownie dojazd do polsko-ukraińskiego przejścia granicznego.

Postulaty protestujących rolników są niezmienne i dotyczą powstrzymania importu na polski rynek zbóż z Ukrainy, często gorszej jakości, bowiem będących poza kontrolą i produkowanych z pominięciem standardów do jakich Polskich producentów zbóż zobowiązuje członkostwo naszego kraju w Unii Europejskiej. W dniach 16 i 17 lutego 2023 roku miała miejsce ponowna blokada granicy, tym razem przejazd pojazdów ciężarowych był blokowany na dojeździe do granicy państwowej z Ukrainą w Dorohusku.

Polska Wieś to bezpieczeństwo żywnościowe kraju, chrońmy polskie rolnictwo oraz konsumentów!

Powyższe hasło przewodnie zachęcało rolników do udziału w blokadzie w Dorohusku, pojawiło się też na transparentach podczas protestu. Rolnicy jak zwykle nie zawiedli, pojawili się licznie w umówionym miejscu licząc, że ich krzyk rozpaczy w końcu dotrze do rządzących, którzy podejmą działania mające na celu ochronę polskich rolników.

Kilka dni wcześniej rolnicy Zamojskiego Towarzystwa Rolniczego zrzeszeni pod hasłem Oszukana Wieś, na swoim profilu społecznościowym skrytykowali formułę dopłat do zbóż ogłoszoną 9 lutego 2023 roku przez wicepremiera ministra rolnictwa i rozwoju wsi Henryka Kowalczyka.

Twierdzą oni, że szef resortu rolnictwa swoim wystąpieniem i ogłoszeniem pomocy w postaci dopłat do zbóż, wpłynął na pogłębienie spadków cen zbóż w skupach. Rolnicy z Oszukanej Wsi obserwując rynek zbóż już 10 lutego 2023 roku zauważyli obniżki cen w ELEWARR, czyli państwowej spółce należącej obecnie do Holdingu Spożywczego, ceny spadły też w młynach oraz firmach zajmujących się skupem zbóż. Pojawia się też obawa, że już wkrótce rolnicy, prawdopodobnie jeszcze przed rozpoczęciem wiosennych prac polowych, będą chcieli sprzedać zboże w punktach skupu, a ze względu na brak miejsca w magazynach, ceny jeszcze bardziej spadną.

Rolnicy obawiają się też, że całe to zamieszanie zostanie wykorzystane przez nieuczciwych przedsiębiorców, którzy nabyli nielegalnie zboże z Ukrainy, być może bez faktur i w dodatku techniczne. Mogą oni wystawiać faktury z płatnością gotówkową dla rolników potrzebujących udokumentowania takiej transakcji na potrzeby dopłat. Wystawiając takie faktury wprowadzą nielegalnie nabyte zboża do obrotu legalizujące je w ten sposób.

Rolnicy z Oszukanej Wsi negatywnie oceniają informacje dotyczące dopłat do zbóż podane przez Henryka Kowalczyka podczas konferencji z 9 lutego 2023 lutego, sygnalizując, że są one niepełne, bowiem szef resortu rolnictwa podał maksymalne możliwe wysokości dopłat do zboża, natomiast nie zostały przedstawione ceny referencyjne, według których będzie naliczana wysokość dopłaty.

09 lutego 2023 roku odbyło się również spotkanie rolników ze Stowarzyszenia Oszukana Wieś z ministrem rolnictwa, na które minister rolnictwa przybył z informacją o dopłatach do zbóż i przedstawiając mechanizm wyliczania dopłat do pszenicy konsumpcyjnej:


- mają być obliczane w oparciu o cenę referencyjną 1150 zł/t obliczoną wg. giełdy Matif,


- do maksymalnie 250 zł/t, 200 zł/t, 150 zł/t w zależności od regionu,


- do maksymalnie 50 ha pszenicy i kukurydzy (łącznie) i do plonu 3,3 t/ha liczonego jako 60% średniej wydajności 5,5 tony.

Rolnicy ze Stowarzyszenia Oszukana Wieś podała przykładowe wyliczenie:


- rolnik sprzeda pszenicę konsumpcyjną w cenie 1100 zł, wtedy dopłata wyniesie 50 zł/t czyli 165 zł do 1ha,


- jeśli sprzeda ją w cenie 900 zł/t, to dopłata wyniesie 250 zł/t czyli 750 zł/ha,


- jeśli sprzeda pszenicę konsumpcyjną w cenie 1150 zł/t i powyżej tej ceny dopłaty nie otrzyma.

Minister rolnictwa przekazał też, że dopłaty do plonu kukurydzy będą realizowane do 4,2 t/ha liczonego jako 60% średniej wydajności 7 ton, nie przedstawił jednak ceny referencyjnej na kukurydzę, w oparciu o którą będzie wyliczana wysokość dopłaty.

Oszukana Wieś: To nie tak powinno być!

- Rekompensaty jakie należą się polskim rolnikom za straty w sprzedaży pszenicy, kukurydzy, rzepaku w niskich cenach poniżej poniesionych kosztów produkcji, które były nieprawdopodobnie wysokie i destrukcję polskiego rynku zbożowego pod wpływem niekontrolowanego napływu ukraińskiego zboża, sądziliśmy, że będą potraktowane poważnie przez Pana ministra, adekwatnie do poniesionych strat, że nie będą jałmużną, pozorną pomocą przedwyborczą „kiełbasą przedwyborczą” – ubolewają rolnicy ze Stowarzyszenia Oszukana Wieś.

Gorzkich słów pod adresem rządu, resortu rolnictwa i samego ministra jest więcej. Rolnicy nie rozumieją braku możliwości dialogu opartego na ustaleniach realnych do zrealizowania oraz braku działań mających na celu ochronę polskiego rolnictwa, rolników ich rodzin w kryzysowej sytuacji, która ich dotyka, a w być może nawet pcha w stronę braku rentowności i zagrożenia bankructwem.

- Czy rolnicy to gorsza grupa społeczna, dlaczego w bankach, urzędach traktowani jesteśmy jak przedsiębiorcy, a dlaczego nie zastosowano teraz wobec wszystkich rolników, hodowców tarczy antykryzysowej, tak jak wcześniej zastosowano tarczę antykryzysową wobec przedsiębiorców z powodu strat jakie ponieśli w okresie pandemii, gdzie wówczas udzielano im pożyczek czy zaliczek w dużej mierze umorzonych? – grzmią rolnicy, którzy mówią o tym, że proponuje się rolnikom dopłaty do pszenicy, kukurydzy łącznie do 50 ha i pytają: co z dopłatami dla gospodarstw prowadzących uprawę na powierzchni powyżej 50 hektarów?

Rolnicy podkreślają, że na uprawę hektara pola powyżej 50 hektarów nie poniesiono przecież mniejszych kosztów, pytają też czy za ziarno zebrane z powierzchni powyżej 50 hektarów zapłacą w skupach inne, wyższe ceny niż za ziarno z pól do 50 ha.

Kolejnym tematem spornym jest rzepak, który nie został nie został wzięty pod uwagę, a jak podkreślają rolnicy, to właśnie na rzepaku plantatorzy ponieśli największe straty.

- Obniżki cen rzepaku na naszym rynku, oczywiste, że zostały wywołane masowo napływającym rzepakiem z Ukrainy w okresie od żniw do dzisiaj (nadal ciężarówki, wagony wjeżdżają do Polski z rzepakiem, który w dużym stopniu wjeżdża jako techniczny i w dużym stopniu zostawał i zostaje na wschodzie kraju, przede wszystkim pod Zamościem. Nawet obecnie rzepak na autach Ukraińskich wjeżdża do zakładów poza kolejnością, dostawców z polskim rzepakiem odstawia się na bok, niech czekają – informują rolnicy ze Stowarzyszenia Oszukana Wieś.

Podkreślają jednocześnie, że w swoich postulatach nigdy nie zgłaszali oczekiwań o zamknięciu granicy przed importem zbóż z Ukrainy, a wnioskowali o uregulowany, ograniczony napływ docelowo do Polski ziarna pszenicy, kukurydzy, rzepaku z Ukrainy, który w Polsce rujnuje rynek.

Rolnicy postulują o dopilnowanie tranzytu ziarna z Ukrainy przez nasz kraj, na co zgodzili się rządzący w ramach korytarza solidarnościowego, na który Bank Światowy i banki europejskie przeznaczyły duże pieniądze, z których Polska też skorzysta, (tylko czyim kosztem?) kosztem polskich rolników i za to powinni polscy rolnicy dostać konkretną rekompensatę. To obowiązkiem polskiego rządu, polskiego ministra rolnictwa była ochrona i zabezpieczenie polskiego rolnictwa przed tym co się stało, przed zapaścią polskiego rolnictwa wskutek destrukcji, zrujnowania polskiego rynku jeszcze wówczas zanim przystąpiono do korytarza solidarnościowego, znając możliwości polskich portów i polskiej infrastruktury drogowej i kolejowej – informują rolnicy, którzy podkreślają, że oczekiwali od ministra rolnictwa w postulatach przekazanych wcześniej i obecnie, że podejmie działania na rynku w celu rozładowania magazynów zbożowych zapełnionych ukraińskim i polskim ziarnem.

- Oczekiwaliśmy, że będzie starał się o wprowadzenie kaucji na zboże wjeżdżające tranzytem z Ukrainy, o dopłaty do eksportu, czy w inny sposób oddziaływanie na zwiększenie eksportu, że będzie starał się o rozbudowę portu, a nie rozbudowę na Pomorzu magazynów ELEWARR „Spichlerz Północy” za 250 mln. zł, że będzie działał w kierunku odblokowania magazynów skupowych na przyszłe żniwa – narzekają rolnicy z Oszukanej Wsi.

Rolnicy przypominają też, że wielokrotnie postulowali do ministra, żeby tranzyt ziarna ukraińskiego był dopilnowany i monitorowany przez odpowiednie służby, żeby odbywał się w ramach ściśle określonego korytarza poza granice Polski i do portów. Mówią, że dowiadywali się z wypowiedzi na spotkaniach ministra i wiceministra, że prowadzone są rozmowy pomiędzy ministerstwami rolnictwa Polski i Ukrainy, o tym, że słyszeli w mediach o rozmowach pomiędzy ministerstwami infrastruktury obydwu krajów odnośnie tranzytu ziarna przez Polskę z Ukrainy. Wspominają też spotkanie z 9 lutego 2023 roku, podczas którego dowiadujemy się od ministra, że tranzyt ukraińskiego zboża przez Polskę to „propaganda”.

Rolnicy ze Stowarzyszenia Oszukana Wieś pytają wprost: „To wobec tego co Pan minister robi na tym stanowisku? Do czego Polska zobowiązała się w ramach korytarza solidarnościowego i za jakie pieniądze? Co to jest korytarz solidarnościowy?”

- Rozumiemy, że rząd Polski miał dopilnować tranzytu ziarna z Ukrainy przez nasz kraj, do czego zgodził się w ramach korytarza solidarnościowego, na który Bank Światowy i banki europejskie przeznaczyły duże pieniądze, z których Polska też skorzysta czy skorzystała, (tylko czyim kosztem?) kosztem polskich rolników i za to powinni polscy rolnicy dostać konkretną rekompensatę – czytamy w poście w mediach społecznościowych Stowarzyszenia Oszukana Wieś.

Rolnicy ze stowarzyszenia podkreślają też, że obowiązkiem polskiego rządu, ministra rolnictwa, była ochrona i zabezpieczenie naszego rolnictwa przed tym co się stało, przed zapaścią wskutek destrukcji, zrujnowania polskiego rynku zanim przystąpiono do korytarza solidarnościowego, znając możliwości polskich portów i polskiej infrastruktury drogowej oraz kolejowej.

- Minister kolejny raz zasłaniał się przepisami UE, które nie pozwalają na te czy inne działania, natomiast kolejny raz zwracaliśmy, że nie wykorzystywał możliwości tych które miał i ma, żeby przeciwdziałać niekontrolowanemu importowi z Ukrainy ziarna zbóż, kukurydzy, rzepaku odbiegającemu od europejskich standardów i norm jakościowych , bezpiecznego dla ludzi i zwierząt, w tym ziarna technicznego – oceniają rolnicy z Oszukanej Wsi.

Przypominają też o swoich postulatach do ministra rolnictwa o wzmożoną kontrolę na granicy przez podległe służby, czyli inspekcję weterynaryjną, Sanepid oraz IHARS, tak jak zrobiono to na Węgrzech, gdzie na skutek dokładnych kontroli i badań wjeżdżającego ziarna z Ukrainy znacznie ograniczono jego napływ i zablokowano wjazd surowca złej jakości, niebezpiecznego dla zdrowia i życia ludzi oraz zwierząt.

Rolnicy z Stowarzyszenia Oszukana Wieś pod koniec swojego podsumowania wracają ponownie do spotkania z ministrem z 9 lutego 2023 roku, kiedy to zapytali szefa resortu rolnictwa o kontrole zboża na granicy. Przypominają, że minister odpowiedział, że każde zboże jest kontrolowane.

Na spotkaniu tym obecny był też Główny Inspektor Weterynarii, którego rolnicy zapytali o kontrolę ziarna na granicy przez służby weterynaryjne, jak często pobierane są próbki na granicy, jakie są wyniki badań. Otrzymali odpowiedź, że pobieranie na granicy próbek ziarna importowanego z Ukrainy w ramach kontroli weterynaryjnej odbywa się dopiero od początku stycznia i 3 razy w tygodniu. - Czyli w 2022 roku ziarno wjeżdżające do naszego kraju nie było badane, a więc ewidentnie i sukcesywnie minister rolnictwa okłamywał i okłamuje rolników i całe społeczeństwo – grzmią rolnicy, którzy twierdzą, że zapytali w „laboratorium akredytowanym” o chromatografy, „którymi minister chwali się, że zakupił czy ma zakupić do badań ziarna zbóż na pestycydy”. Z informacji przekazanej w mediach społecznościowych przez Stowarzyszenie Oszukana Wieś, w laboratorium poinformowano ich, że te chromatografu na granicy nie zafunkcjonują i że jest to wyrzucenie pieniędzy w błoto, bowiem badanie na pestycydy jest skomplikowanym badaniem, wieloetapowym, wymagającym precyzji i sterylności oraz akredytacji laboratorium.

(rpf) pp / Źródło: Facebook / Stowarzyszenie Oszukana Wieś

chat-icon 0

REKLAMA

Polecane

Komentarze (0)

Zaloguj się lub załóż konto, Twoja nazwa zostanie automatycznie przypisana do komentarza.

Zamieszczając komentarz akceptujesz regulamin


REKLAMA

Zobacz więcej

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA