REKLAMA

Zmiany ustawy o pomocniku rolnika na razie nie będzie?

Redakcja - Prawo i Finanse
20.07.2018
chat-icon 0

Rolnicy skarżą się, że ustawa o pomocniku rolnika miała pomóc, a wyszło wprost przeciwnie.- Takie są procedury. Rolnik powinien nauczyć się wypełniać wniosek, jeśli chce mieć pracowników. A w przyszłości nie powinniśmy nastawiać się na pracowników z importu, a dostosować produkcję do możliwości gospodarstwa – mówił, według relacji prezesa WIR, minister rolnictwa podczas spotkania z izbami rolniczymi.

ⓒ F8studio - Fotolia.com
REKLAMA

Rolnicy skarżą się, że ustawa o pomocniku rolnika miała pomóc, a wyszło wprost przeciwnie. - Takie są procedury. Rolnik powinien nauczyć się wypełniać wniosek, jeśli chce mieć pracowników. A w przyszłości nie powinniśmy nastawiać się na pracowników z importu, a dostosować produkcję do możliwości gospodarstwa – mówił, według relacji prezesa WIR, minister rolnictwa podczas spotkania z izbami rolniczymi.

Aktualnie pracownicy sezonowi w rolnictwie są na wagę złota. Ciężko znaleźć rodaków, którzy chcieliby podjąć się takiej pracy. Obcokrajowcy z kolei chcą pracować u polskich producentów, ale... nie zawsze mogą – utrudnieniem są obowiązujące od niedawna przepisy.

Zbyt duża biurokracja spowodowała spore zatory w urzędach pracy, przez co owoce i warzywa na plantacjach gniją, a pracownicy czekają bezczynnie na wydanie przez urzędy pozwolenia.

- Bez siły najemnej giniemy. Nie będzie miał kto tego zrywać. A rząd nam dał takiego „potworka ustawowego” o pomocniku rolnika – skarżył się jeden z rolników protestujących w miniony piątek w Warszawie. Więcej o proteście przeczytasz tutaj

- Do Niemca jak się pojedzie, to wszystko jest na jednej kartce: dane pracownika, dane gospodarza. Sołtys podbija i to idzie do urzędu gminy. Na tym polega cała procedura w Niemczech. A u nas... Siedziałem 2 tygodnie w urzędzie pracy, zanim dostałem papiery z pozwoleniem ma pracę obcokrajowca. Drugi kolega, w naszym opolskim urzędzie pracy (w woj. lubelskim – przyp.red.) też ponad dwa tygodnie czekał. Urzędnicy nurzają się w tych papierach, segregatory pełne, prawie że nie mogą przechodzić – mówił.

O długich terminach oczekiwania na wydanie pozwolenia na pracę dla obcokrajowca w powiatowych urzędach pracy mówiliśmy już w artykule pt. „Zmiany w prawie są, a pracowników wciąż brak”.

Terminy za długie, wniosek również

Długie terminy oczekiwania są powodem frustracji wielu rolników. Kolejny to objętość wniosku o pozwolenie na pracę dla obcokrajowca. Dokument liczy aż 8 stron, które po wypełnieniu przez rolnika, pracownicy urzędu wprowadzają do systemu. A to trwa.

- Kolega, który ma 12 ha ogórka, to ma cały czas problemy z wypełnieniem tego wniosku. 40 ludzi do pracy potrzebuje. I tak cały czas chodzi do urzędu pracy, składa wnioski. A muszę powiedzieć, że każdy urząd powiatowy działa po swojemu i może mieć inne wymagania. A jak ogórek rośnie, to dzień spóźnienia sprawia, że nie można go już sprzedać jako korniszon - automatycznie robi się z niego ogórek sałatkowy, na mizerię – wyjaśnia Piotr Walkowski prezes Wielkopolskiej Izby Rolniczej.

Do frustracji spowodowanej tymi opóźnieniami dochodzi też kwestia kosztów.

- Chcąc zatrudniać Ukraińców, musimy składać opłaty w urzędzie pracy,co kosztuje jednorazowo 30 zł. Do tego dochodzi ubezpieczenie w KRUS jakieś 200 zł. No i oczywiście pracownikowi trzeba zapłacić, a on przynajmniej 3 zł chce z kilograma czy z łubianki malin. Przecież za darmo nie będzie pracował. Do tego utrzymanie mu trzeba dać, nocleg. To są duże koszty. A przecież i dla nas musi coś zostać. Czyli ceny powinny być przynajmniej te 3,50 zł za malinę. A są znaczeni niższe – po 1,50 zł. My sami nie damy rady zebrać takiej ilości malin – podkreśla Janusz Bral, rolnik z gminy Dzierzkowice, woj lubelskie.

A minister rolnictwa na to...

O tym, że producenci borykają się z takim problemem, ministerstwo rolnictwa wie już od dawna. Rolnicy domagają się zmiany przepisów, wprowadzenia ułatwień, zmniejszenia tej biurokracji. Taki postulat był podnoszony m.in. podczas spotkania przedstawicieli izb rolniczych z ministrem Janem Krzysztofem Ardanowskim jeszcze 9. lipca.

- Dzisiaj minister odpowiedział, że takie są procedury. Oraz, że przede wszystkim w przyszłości nie powinniśmy się nastawiać na zatrudnianie pracowników „z importu”, czyli z Ukrainy i krajów byłego ZSRR. Że należy dostosować produkcję do możliwości gospodarstwa rodzinnego, ewentualnie wspierając się pomocą dobrosąsiedzką – mówi Piotr Walkowski.

Jak podkreśla prezes WIR, odpowiedź ministra była dla niego dosyć zaskakująca. Piotr Walkowski mówił również, że prezes lubelskiej izby rolniczej sugerował, aby zrobić to tak, jak jest w innych krajach – składać jedną stronę wniosku, a nie 8 wypełniać. - Na to odpowiedź była, że pracodawca-rolnik musi po prostu nauczyć się prawidłowo wypełnić wniosek, żeby mieć ludzi do pracy – dodaje prezes WIR.

(rpf) Renata Struzik

chat-icon 0

REKLAMA

Polecane

Komentarze (0)

Zaloguj się lub załóż konto, Twoja nazwa zostanie automatycznie przypisana do komentarza.

Zamieszczając komentarz akceptujesz regulamin


REKLAMA

Zobacz więcej

REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA